sobota, 13 sierpnia 2016

Być Kobietą...

Każda kobieta chce czuć się spełniona życiowo,zawodowo,jako matka,jako żona,zadowolona z życia.Najlepiej jeszcze by miała wymarzoną figurę modelki,czas na pójście do SPA,piękny manicure,nieskazitelną cerę,bujny biust i ....no właśnie co jeszcze? Media kreują taki właśnie typ kobiety,perfekcyjna,w pełnym makijażu,czytająca bajki dzieciom,czynna zawodowo,w szpilkach gotująca obiad ;).Fajnie,cudnie ,pięknie ale czy tak jest w rzeczywistości?Większość kobiet pracuje,ale w ferworze obowiązków zatraca się kompletnie.Owszem zrobi sobie manicure ale na SPA już jej nie stać.Jeśli znajdzie czas na fitness,gotuje na szybko bo czasu brakuje ;).A kiedy jeszcze są dzieci,sprawa wygląda dużo ciekawiej.Mężczyźni oglądają matki modelki o pięknych figurach,uśmiechnięte i chwalące pod niebiosa swoje życie.Potem patrzą na żonę w dresie i przez myśl im przemyka,,ale się zaniedbała''. Tak myślicie?.Bo faceci to wzrokowcy,tak już ich stworzono?.Trzeba więc sprostać wymaganiom,muszę być jak modelka bo inaczej mnie zostawi!.Wiele kobiet na nieszczęście właśnie tak myśli.I tutaj wychodzi kolejny temat.Czytając artykuły na różnych portalach,trafiam często na typowo męskie wymagania.A to temat pt,,co mężczyzn drażni'',,,dlaczego twój facet ogląda się za innymi'', ,,dziesięć rzeczy których powinnaś unikać by twój związek przetrwał'', ,, nigdy tego nie rób jeśli nie chcesz go stracić'' i wiele innych podobnych artykułów i ,,porad''.Które mnie osobiście rozkładają na łopatki,turlam się ze śmiechu i szukam czegoś wartościowego do poczytania ;).Ale o zgrozo! Niektóre Kobiety czytają,myślą,i wierzą!!!!I tutaj bum,operacje plastyczne bo piersi dla Janka,krzywy nos? wyprostuję dla Krzyśka,Olek lubi blondynki trzeba ufarbować włosy,mam parę kilo nadwagi trzeba schudnąć dla Franka.A ja się pytam co dla siebie?Czy trzeba? Z rozwagą,przede wszystkim dla siebie,częściowo dla drugiej połówki ale przy okazji,tak by nie robić z tego misji życiowej.Robić to co się lubi i spełniać się tak jak chcemy.Nigdy dlatego,że ktoś tego oczekuje!.Słucham koleżanek,ich opowiadań jak to Czesiek nie jest już romantyczny,za to potrafi przyjść z wielkim pryszczem na plecach mówiąc,,wyciśnij''.Jak to Zenkowi brzuch rośnie,niezmiennie śmierdząc piwem a jej mówi ,,tyłek Ci urósł'' ;),Mietek za to bez krempacji beka przy stole i oddaje gazy,ciesząc się przy tym jakby usłyszał najlepszy dowcip.Mężczyźni nie mają kompleksów,przynajmniej w większości,mówi się że powinien być tylko trochę ładniejszy od diabła ;) ,zmarszczki są dowodem przeżyć,łysina mądrości,brzuch dostatkiem,kiedy dziecko przez przypadek go ubrudzi ,,ooo jakie to słodkie,super tata,dziećmi się zajmuje''Matka słyszy za to często,,już rok po porodzie a Ty dalej masz nadwagę,nie uczesałaś się dzisiaj?,masz poplamioną bluzkę,powinnaś ją zmienić,widać Ci już zmarszczki polecę Ci kosmetyczkę ma świetny Botox ;)'' I tak bez końca,bez umiaru ,bez wyczucia.Najsmutniejsze jest to że to kobiety gotują taki stres kobietom.Mężczyźni są inni niż nam się wydaje,nie każdy zostawi bo masz kilka kilogramów więcej,lubi Cię bez makijażu i mimo że kocha Cię w szpilkach,ubóstwia też w adidasach.Mężczyzna jest człowiekiem,nie bóstwem do którego należy się modlić.I kiedy podajesz Mu obiad czy deser to Ty jesteś jego kobietą,nie modelka z reklamy.On nie zaprząta sobie głowy tym że Edek zrobił sobie lifting czy Marek schudł bo poszedł na siłownię.On żyje spokojniej bez niepotrzebnych stresów i napięć.Dlatego jest szczęśliwy,dlatego Go kochamy bo jest Sobą.A my kobiety ?Czy my tak nie możemy?Możemy i na szczęście nie wszystkie wariujemy z powodu braku szpilek przy obieraniu ziemniaków ;).I nie,nie jestem Feministką a żoną i matką.Zadowoloną,biegnącą swoją drogą,mającą w związku swoje zdanie,przedzierającą się przez  gąszcz dżungli jakim jest Autyzm najmłodszego syna,wyprowadzającą nastolatki na dobrą drogę życiową,kochającą swego nie idealnego ale własnego,osobistego męża :).Ja zupełnie nie idealna ale Szczęśliwa.Kobieta. 

poniedziałek, 1 sierpnia 2016

Bardziej optymistycznie ;)

   Jakiś czas mnie nie było,nie pisałam,nie gadałam.Plany sobie układałam ;) Te na teraz i na przyszłość.Te dalekie i te bliskie.Ułożyłam chyba Wszystkie :).Oprócz planów no a jakże,trudy codzienności bo bez tego żyć się nie da wszakże ;).
  Wakacje pełną gębą,wszyscy urlopują,wypoczywają,bawią się jak najlepiej potrafią.Dobrze Im,oj jak dobrze.Zasłużyli,zapracowali na odpoczynek :).Cudne wakacje to i moje marzenie od ładnych kilku lat.Niestety ja jeszcze nie zapracowałam na wakacje ;).A tak poważnie ciągle,nieprzerwanie nasz ukochany Niki nie ma zamiaru przełamać wrogości do jedzenia poza domem i kropka.Owszem jadł by chipsy,suche bułki i frytki,tony frytek ;) ale nie miała bym chyba sumienia matki,gdybym na to pozwoliła.Dlatego więc jak co roku szukamy sobie zajęcia, spacerujemy,odwiedzamy ulubione miejsca i grzebiemy coś tam w domu,drobne remonty,poprawki,takie tam dla przyjemniejszego wnętrza..Fajnie tak całą rodziną grzebać się w farbie,oglądać pajęczyny i wyszukiwać zagubione skarby zza dawno nie odsuwanych mebli ;).I tak właśnie znalazło się zagubione kilka m-cy temu zdjęcie,nasze ślubne,które wpadło nieopatrznie za szafę ;) Jeden mały drobiazg ,przyniósł falę wspomnień ;).
-Och jacy młodzi byliśmy,to przecież tak nie dawno ;).A teraz? -mówię do mojego T.
-Co teraz?Ja jestem jeszcze młody-odpowiada jak zawsze.
-Mhm,taki młody jak i ja ;)-śmieję się głośno.Teraz,to tu zaczyna się posypywać,tam zaczyna się sypać,tu zmalało,tu obwisło,tam urosło ;) w niektórych miejscach aż za bardzo ;) Cóż godzić się z tym można..Pokochać,zmarchy'' które pojawiają się tu i ówdzie,zaprzyjaźnić się z celulitem,z łysiejącą głową czy polubić się z rosnącym brzuchem ;).Można ale czy trzeba ?Kiedy człowiek czuje się jeszcze dobrze ze sobą,kiedy nie chce,,gnusnieć'' w kapciach przed telewizorem.Kiedy chciałby coś jeszcze zrobić dla siebie,bo zawsze robi wszystko dla rodziny.Czy należy się poddawać bo inni ,,w dobrej wierze''powiedzą Ci że w Twoim wieku już nie wypada marzyć.A guzio!Póki zdrowie dopisuje i pozwala trzeba żyć pełną piersią :) i nie dajcie sobie wmówić że jest inaczej.
A nas cieszy każdy dzień,każdy żart,każda rozmowa,każda chwila spędzona razem.Nie mamy ich wiele w ciągu roku,zabiegani,zmęczeni codziennością.Wakacje to czas kiedy możemy tak naprawdę pobyć ze sobą.Dowiedzieć się więcej,podyskutować czy w końcu cieszyć swoją obecnością.Radować każdym nowym słowem naszego ,,Autysiaka'', każdą nową zdobytą umiejętnością a przychodzą nowe rzeczy :).Niki w ostatnim czasie znowu przyswoił kolejne słowa takie jak:już,tak,basen,bajki,proszę,załóż,buty,włącz,pilot,niektóre nie bardzo wyraźne ale są :) no i zaczyna mówić literki k,g :) bo z tym był problem :).Zaczął też sam chętniej myć zęby i myć włosy.Już nie krzyczy że boli.Pojawił się też szantaż emocjonalny ;) bierze mnie na litość zbójnik mały i kiedy dostaje do jedzenia coś co jakoś Mu nie podchodzi słyszę,,mama biuś boli'' czyli brzuch boli.Tak sobie wykalkulował w tej swojej autystycznej głowie ;).Oszukuje !!! Mnie,własną matkę ;) I za pierwszym razem Mu się udało ;) Każdy taki dzień sprawia że jesteśmy znowu pełni nadziei,nadziei na to że w końcu spełni się to najważniejsze marzenie.O samodzielności Naszego najmłodszego :)

piątek, 10 czerwca 2016

Pilot ;)



Nie,nie będzie dzisiaj o lataniu ani samolotach ;) rzecz ma się o pilocie.O wyznaczniku władzy w domu jak mówi powiedzenie,,kto ma pilota ten ma władzę''.Nie,nie chodzi o męża i piłkę nożną ;) w telewizji :) na szczęście męża mojego to aż tak nie ekscytuje,wolimy po oglądać boks lub koszykówkę.Dziewczyny fajnie mam co? ;) Tak,to o pilocie od telewizora dzisiaj.A raczej o jego ciągłym poszukiwaniu,ratowaniu i reanimowaniu ;) Sprawcą tego zamieszania jest najmłodszy członek rodziny,dalej zwany ,,zbójem'' czyli Niko :) Otóż ów osobnik płci męskiej,przyjął sobie za punkt honoru sprawowanie władzy nad telewizorem.Oglądanie ma ograniczone lecz wystarczy że zniknę na chwilę z pola widzenia,młody natychmiast łapie za pilot,włącza jak to on mówi,,łan,łan,tu''(namiastka angielskiego) i z prędkością błyskawicy chowa wyżej wspomniany w miejsca sobie tylko znane.Potem z miną niewiniątka zapytany gdzie jest pilot?Odpowiada ,,niemiem''(nie wiem)Znajdowaliśmy go już wszędzie.A to w szafce z ubraniami a to w szufladzie z bielizną,tudzież wciśnięty pod łóżko lub skryty w pościeli ;)bywał też w kuble ze śmieciami ;).Zbóju w tym czasie dobrze się bawi,oglądając bajkę w porze w której nie powinien ;) Zaczęliśmy chować lecz czasem po prostu zapomina się go odłożyć i zaraz znika ponownie ;).I tak przeżyliśmy chwilę grozy,kiedy nasz As wywiadu,mistrz kamuflażu i chytry lis w jednym,ponownie zdobył swoje trofeum w postaci pilota.Tego dnia prałam,wywieszając pranie na dworze ponieważ za oknem piękna pogoda.Wracam i włączam pralkę ponownie,ponieważ wcześniej już włożyłam do niej pranie.W domu nikt nie zwrócił uwagi że zniknął pilot ale mnie coś tknęło,pytam Niko gdzie jest pilot?Widząc włączony program z bajkami.Niko spojrzał swoimi niebieskimi wielkimi oczami i mówi,,Tam!''pokazując na łazienkę.Proszę go by pokazał gdzie,widząc wyjątkową chęć współpracy.Mały prowadzi mnie do łazienki i o matko!!!!Pokazuje pralkę!Wyłączam więc w pośpiechu,za późno,pobrała wodę i proszek!Tata dzielnie reanimuje nieszczęśnika,wypowiadając pod nosem,,zaklęcia''których nie przytoczę ;),lecz musieliśmy poczekać dwa dni zanim biedak wybudził się ze śpiączki ;)Na szczęście przeżył ;).No cóż nadal pilnujemy,chowamy i szukamy od czasu do czasu ;)Wtedy przypomniała mi się sytuacja kiedy Remik i Julka byli mali.Mieliśmy popołudniu wyjść po Tatę do pracy a potem na zakupy.Ubrałam moją kochaną dwójeczkę,samą siebie w między czasie i chcę założyć buty.Niestety nie mogę znaleźć.Oblana siódmymi potami,przekopałam całe mieszkanie,dzieci milczą a ja nie wiem gdzie podziałam buty!Więc musiałam zrezygnować z wyjścia,rozebrałam dzieciaczki,zadzwoniłam do męża który wysłuchał mnie ze zdziwieniem mówiąc żem wariatka bo jak w domu można buty zgubić?!Stwierdził że zakupy zrobi w takim razie sam.Co też uczynił.Kiedy przyniósł torby z zakupami,śmiejąc się z mojego roztargnienia,ja rozpakowywałam torby.Wyciągam kiełbaski,otwieram lodówkę a Tam moje buty!Sprawcą był Remiś ;)Tak,dzieci potrafią zrobić rzeczy o których nam się nie śniło.A nasza dorosła wyobraźnia może tylko pozazdrościć tej dziecięcej ;) No i potem mamy co wspominać,oby tylko były to takie rzeczy czego i Wam życzę :)

piątek, 27 maja 2016

Mount Everest :)

W życiu Nikosia są takie czynności które na ogół sprawiają mu problemy,bez względu na to jak często je powtarza.Są problemy z ubieraniem,trzeba pilnować jak zakłada bluzkę,spodnie,bieliznę czy buty.W jego cudownym,nie odkrytym i nie zdobytym jeszcze umyśle,nie znalazło się miejsce na przykładanie uwagi czy spodnie tyłem na przód,czy lewy but na prawą nogę.Powtarzamy z uporem maniaka te czynności.Lecz z marnym skutkiem.Toaleta też nie należy do łatwiejszych,owszem uwielbia się moczyć ale mycie spycha na daleki plan.Mycie włosów różnie,raz bez krzyku,innym razem awantura taka że pewnikiem sąsiady zastanawiają się czy małego nie topię przypadkiem.No i mycie zębów,to już wyczyn nie lada,okupiony surowym ,,szantażem'' na ogół pt.nie będzie bajki!Jeśli nie umyjesz zębów!Staram się zachęcić zbója różnymi sposobami,nawet ku przerażeniu domowników i sąsiadów,śpiewając znaną mi piosenkę ,,szczotka,pasta,kubek,ciepła woda....'' którą Niki owszem wysłucha ale nie zachęca Go to do samodzielnego mycia ząbków ;).A może jest tak wystraszony tym moim śpiewaniem że zapomina po co trzyma szczoteczkę :P.Lecz powoli zaczyna się przekonywać że to nie boli jednak,kiedy samemu myje się ząbki.Kilka dni temu nasza Pani Paulina poprosiła o zdjęcia czynności do planu motywacyjnego Nika.Więc robiliśmy z różnym skutkiem zdjęcia do owego planu. I tak zdjęcie gdzie ma się ubierać na przykład,jest z miną sapera żegnającego się z życiem przed próbą rozbrojenia bomby.
Zdjęcia mycia zębów natomiast wyszło pięknie,bez kombinowania,O Cudzie sam chciał myć zęby!!!Fakt, pierwszy raz tak chętnie,bez marudzenia,bez buntu,bez krzyku i wołania,,mamo!''Sam,całkowicie :) Sam
I tak oto powoli z prędkością ślimaka wyścigowego wspinam się na Czomolungmę,zaczynam zdobywać ten nie okiełznany,nieprzyjacielski Everest .Założyłam pierwszą bazę ;) i czekam na dogodne warunki by wspinać się dalej.Może już niedługo zdobędę drugą bazę :)

sobota, 21 maja 2016

Lataki ;)

 Dzisiaj o radości z drobiazgów,z małych promyków nadziei,z drobnych okruchów marzeń.Rzecz ma się o Latakach :).Pytacie co to lataki?Bliżsi już wiedzą,a dalszym oznajmiam że to....Albo posłuchajcie :) kilka dni temu Autsiak mój biega po domu i woła:mama,mamooo,mamooo !Dzie(gdzie) lataki!?Jeju,myślę sobie kolejna zagadka co to te lataki diabelne.Matka a nie wie,udaję że szukam razem z nim ;) nie mając pojęcia czego szukam.Trwało to trochę,w końcu mały znudzony poszukiwaniami skapitulował a ja odetchnęłam,tkwiąc w słodkiej niewiedzy.Po kilku godzinach kiedy kompletnie o tym zapomniałam,wybiega z pokoju Niki krzycząc Mamooo!Lataki!!Trzymając w rękach małe samolociki!No tak jak mogłam być tak niedomyślna ;)Jednak są rzeczy które naprawdę sprawiają kłopot jak np.kiedy szukaliśmy,,osła''.Był płacz,awantura,jak na złość osła w swojej kolekcji zabawek nie ma.I tutaj niespodzianka za fotelem leżał,,osioł'' :)
Zagadkom nie ma końca bo przyszło pytanie Mamo dzie Uti?I znowu zagwozdka ;) Szybko wyjaśniło się że to Chudy,pluszowy przyjaciel Buzza z ulubionej bajki ;)
Słowotwórstwu nie ma końca,rozwiązuję więc rebusy,krzyżówki i niewiadome X z zaciętością agenta FBI ;) jak Sherlock Holmes,jak detektyw Kojak :) Niezmordowanie,po cichu wycierając łzy szczęścia :) <3 Mój nie mówiący syn,zaczyna co raz więcej mówić ba wymyśla nowe słowa.Radość,radość,radość :)



czwartek, 12 maja 2016

Dzień jak co dzień?!

Jest taka piosenka która zaczyna się od słów,,są takie dni w tygodniu''Heh no właśnie :) nie oddaje ona co prawda tego co dziś się zadziało,ale...Więc od początku,rano poza tym że Niki nie chciał wstawać do przedszkola,co jest zresztą codziennością,nic szczególnego się nie działo.Ot jak zwykle po półgodzinnej walce na wytrzymałość,udało mi się ,,diabeła'' ściągnąć z wyrka,niestety spóźniliśmy się na autobus więc trzeba było wołać awaryjnie taxi :( Trudno.Młody odstawiony na zajęcia,teraz,myślę sobie przelatując z szybkością torpedy i sapiąc niczym parowóz,zrobię biegiem zakupy .Przy stoisku z warzywami stałam z dziesięć minut szukając portfela!!!Wsadziłam nie tam gdzie zawsze płacąc za taxi.Nawiasem mówiąc chyba czas posprzątać w tej torebce ;)Kiedy w końcu upocona z nerwów znalazłam portfel,otwierając go zobaczyłam ze nie mam pieniędzy!Były ale w innej przegródce ;).Ok myślę sobie starczy na dziś przeżyć?!Wbiegam do domu,patrzę a w łożu mym małżeńskim,mąż?!Nie to nic dziwnego :) Cobyście nie pomyśleli że nie sypia z żoną ;) po prostu powinien być w busie!Miał dziś jechać załatwić ważną sprawę,w popłochu udało się znaleźć kolejny z w miarę szybkim powrotem,potem jeszcze do pracy.Kiedy małż zamknął za sobą drzwi,odetchnęłam...co może jeszcze się stać?Nic,zupełnie nic.Nakarmiłam koteły,wszystkie trzy :) I zajęłam się szykowaniem obiadu,popijając kawę.Kawa wypita,obiad się,,pichci'',mam czas,posprzątam.Wyjęłam odkurzacz,koty widząc ową machinę bezpiecznie jak zwykle ulokowały się na górze mebli,odkurzam.Odkurzam i czuję ze coś nie tak,odwracam głowę a z tyłu odkurzacza unosi się piękna,gęsta biała smuga która wypełnia pokój...Jasna cho...lera,wyłączam,zaglądam do środka,pękł worek.Okazało się że ostatni :( Wychodząc z siebie,spakowałam odkurzacz i oczywiście przeprosiłam miotłę stojącą samotnie w kącie,prosząc o współpracę.W tym czasie obiad się ugotował,mam czas na jeszcze jedną kawę.Nie chwila może lepiej melisa?Jednak kawa.Wcześniej umyłam naczynia,bo za zmywarkę też robię ;) i kiedy wyschły,powycierałam i schowałam do szafki...brzdęk tłuczonego szkła uzmysłowił mi że to jednak kosz na śmieci był!Nie pytajcie jak?Sama nie wiem jakim cudem wrzuciłam umyte talerze do kosza,tak jakoś wyszło ;)Wyjęłam to co się dało uratować,skończyłam sprzątać,patrzę na zegarek a ja już spóźniona po Nikiego a dziś terapia,muszę Go odebrać wcześniej,więc biegiem do przedszkola.Odebrałam ,,zbója''który po drodze nieziemsko się awanturował ponieważ zapomniał wziąć motor który nieopatrznie pozwoliłam mu wziąć do przedszkola.Pół godziny płaczu,przystanków,bo Niki kiedy jest zły łapie mnie za nogi,wtulając się w nie z całej siły i blokuje mnie całkowicie.Nie pytajcie na jakim poziomie było moje ciśnienie,nie pytajcie dlaczego chciało mi się krzyczeć i płakać jednocześnie.Nie pytajcie,jak się czułaś?Tak mniej więcej,byłam na poziomie szaleństwa z chęcią wyrywania włosów z głowy.Każdy mięsień napięty do bólu i skurcze.Na szczęście kryzys po pół godzinie minął,ja również ochłonęłam i pomyślałam że co by się dziś jeszcze nie stało,już mnie nie zdziwi ;).Po terapii wróciliśmy do domu,usiadłam w fotelu patrząc jak Niki z prędkością tornada i tsunami razem wziętych sieje spustoszenie po moim czystym,potem okupionym dziś mieszkaniu.Zamknęłam oczy,liczę do dziesięciu i uśmiecham się do siebie :) Ponieważ nie pamiętam kiedy miałam Taki dzień :)

niedziela, 8 maja 2016

To takie proste,kochać :)

Przez pewien czas moje myśli,głowa i każda chwila życia była jednym,ogromnym pasmem kotłujących się myśli.Bez końca rozważałam wszystkie kwestie terapii i tego co można jeszcze zrobić by wyciągnąć Nika z Jego złotej klatki.Doprowadzało to do różnych odczuć od smutku do szalonej wręcz euforii kiedy coś się udawało,kiedy brzdąc robił coś o co walczyło się miesiąc,dwa i więcej.Każdy taki sukces jest świętem w naszej rodzinie.Dobrze że mam taką rodzinę,męża i dzieciaki które przeżywają wszystko razem ze mną,to bardzo pomaga ,daje siłę na więcej i więcej.I przyszedł moment ze zatrzymałam się w próżni z pytaniem co jeszcze mogę zrobić?Czytam wypowiedzi rodziców,sposoby.Ten różne terapie,komory hiperbaryczne,terapia delfinami,tysiące badań za tysiące złotych i poczułam się źle,czy ja jestem gorszą matką?Za mało robię?Może powinnam więcej?Ale jak?Przecież mam troje dzieci,nie zbieram 1%,nie należymy do żadnej fundacji,radzimy sobie sami,mając dobre słowo i wparcie duchowe niewielkiej części rodziny i przyjaciół.Nie stać nas na wymyślne badania czy terapie,nasz budżet jest tak z każdej strony naciągnięty ze któregoś dnia tylko patrzeć strzeli jak gumka w majtkach.I przy tych dziwnych myślach,spotkałam Ją ,,duszę'' która wysłuchując ze zdziwieniem w oczach mojego,,wywnętrzniania''spojrzała na mnie i powiedziała,,Gośka stop !!! Nawet mnie nie denerwuj,robisz ile możesz!Niko ma terapię w bardzo dobrej instytucji(Dalej Razem),posłałaś Go do przedszkola w którym ma fizjoterapię,zajęcia integracji sensorycznej,psychologa,logopedę,zajęcia z pedagogiem specjalnym,uczęszcza na hipoterapię.Sama w domu pracujesz,robi postępy,mówi pojedyncze słówka w końcu,posługuje się pecs-ami,czego Ty jeszcze od siebie wymagasz?!To że zaczął mówić choć kilka słów to Twoja zasługa!Owszem terapia ale To Ty jesteś z nim ciągle to Ty nigdy się nie skarżysz nawet jak mały z nerwów wbił ci pazury pod oczy,zamieniłaś to w żart,mówiąc ze dzięki temu nauczyłaś się łapać Go w trakcie histerii tak żeby nie zrobił sobie ani Tobie krzywdy.To Ty sprawiłaś swoim podejściem że Niki jest jaki jest i robi postępy.To Ty stałaś się dla niego mega-silną babką,która wie czego chce i dąży do tego!Nie masz prawa sobie zarzucać niczego,bo ten kto nie boryka się z takim problemem,nie ma pojęcia ile to pracy,wyrzeczeń i poświęcenia.Głowa do góry,dajesz radę i to widać po tym jak Niki się zmienił :) Kochasz Go i więcej nie trzeba z miłości rodzica wychodzą takie cuda,że żaden lek nie jest w stanie zrobić tego samego :)''Po tej rozmowie poczułam że jednak rzeczywiście nauczyłam się wiele,szczególnie stawiania na swoim,nauczyłam się uporu i nieustępliwości w pewnych kwestiach czego kiedyś mi brakowało,zmieniłam podejście do wszystkiego.Mam w sobie siłę o którą się nie podejrzewałam a którą znalazłam kiedy przyszło zmierzyć mi się z czymś nieznanym,Autyzmem.I powiem jedno,w całym tym,,nieszczęściu'' odnalazłam siebie,odnalazłam swoją drogę,jestem inną osobą.I wcale ale to wcale nie jest mi z tym źle.To że musiałam zacząć walczyć o zdrowie dziecka sprawiło że mam więcej luzu wobec siebie,nie stresują mnie już nie powycierane kurze ani nieumyta podłoga.To może poczekać,są inne sprawy o wiele ważniejsze niż jakiś tam bałagan w domu czy inne przyziemne sprawy.Dziękuję Ci dobra,,Duszo'' :) !

wtorek, 26 kwietnia 2016

Abapa :)



Od ponad roku systematycznie odwiedzamy ,,Abapę'' wg.Nikosia czyli Panią Agatę.W początkowej wersji byłam lekko sceptyczna jeśli chodzi o jazdę konną i kontakt z tym zwierzęciem mojego ,,zbója'' lecz szybko zmieniłam zdanie :)Pani terapeutka do której trafił Niki zadziwia swoją cierpliwością i sposobami w kwestii przeniknięcia poza mury postawione przez tego małego ludka.Niko uwielbia samą myśl o jeździe konnej i spotkaniu z,,Abapą'':) Dlaczego?Ano dlatego że owa Pani niezmiennie z uśmiechem przyjmuje każdy humorek,każde,,nie''każdy foszek i każdy uśmiech :).Nawiązała sie między nimi więź którą tylko "Oni rozumieją :),Niko w trakcie jazdy często,,odpływa''wycisza się totalnie do tego stopnia że jeszcze długo po zajęciach jest wyciszonym,grzecznym!chłopcem:) Takim marzeniem moim na co dzień ;)W wyniku tej wypracowanej więzi rozmawiają ze sobą,żatrują i przekomarzają się,Niko to uwielbia i systematycznie uskutecznia :) Za każdym razem kiedy słyszy że idziemy do Agaty,biegnie chwaląc się każdemu przechodniowi że idzie do,,Abapy'' a kiedy wchodzimy,najpierw droczy się że nie usiądzie mając przy tym łobuzerski uśmieszek,potem wita się z Agatą i odwraca głowę dając znak że nie będzie dzisiaj gadał,posiadając na ten tychmiast,,muchy w nosie'' jak żartuje Pani Agata.Ciągle z łobuzerskim błyskiem w oczach.Po kilku okrążeniach przekomarzania,zaczynają swój każdorazowy dialog,czasem monolog ;) bo Niki kiwa tylko głową kiedy ma gorszy dzień.Pani Agata niestrudzenie jednak zawsze łamie tę niby-barierę za każdym razem od nowa :) bo wie że Niko na to czeka że dąży poprzez małe łobuzerskie,,nie'' do dialogu,delektując się przy tym cudowną przygodą jaką jest kontakt z tym wspaniałym,pięknym zwierzęciem

piątek, 15 kwietnia 2016

Rozmówki damsko-męskie,małżeńskie :)

Jest wieczór.Miło,przyjemnie,leniuchowo po prostu.Nastolatki zajęte buszowaniem po internecie,najmłodsze tornado śpi a ja  z małżem oglądamy telewizję komentując co jakiś czas to co widzimy.W ciągu dnia wiadomo nie ma czasu porozmawiać.A to dlatego że połówka w pracy,a to ja z Nikim do przedszkola,na terapię,zakupy i inne.Wiadomo codzienność.Więc wykorzystujemy wieczory żeby pogadać,uzgodnić jakieś istotne sprawy czy w końcu opowiedzieć jak nam minął dzień.Jednak od czasu do czasu po dniu gonitwy po prostu się nie chce.Tyle że głupio tak siedzieć obok siebie i nic nie mówić.A może jednak nie? Może czasem potrzeba tej ciszy?Na pewno tak.Ale tym razem postanowiliśmy jednak pogadać mimo zmęczenia :).
ja-jak ci minął dzień w pracy?
on-co?
ja-jak Ci minął dzień? Co w pracy?
on-dobrze
ja-aha
ja-nam w biegu,mały trochę dokazywał ale nie było źle
on-aha
ja-trzeba by było zaplanować jakoś ten remont
on-no
ja-byłam dzisiaj na zebraniu u dzieciaków w szkole,nie jest źle,garnitur trzeba kupić Remkowi na bal
on-no
ja-myślałeś już może kiedy zaczniemy remont?
on-no
ja-kurcze ale miałam dzień :(,Ania (siostra) dziś dzwoniła pośmiałam się trochę jak zawsze,poprawia mi humor
on-aha
ja-jutro wyjeżdżam do Płocka na demonstrację
pn-aha
ja-w ogóle mnie nie słuchasz?!
on-tak,tak  słucham
ja-ech idę spać
on-to zrób mi też
ja-co mam Ci zrobić ???
on-no....kawy(inka)
ja-nie chcę mi się,idę spać
on-no
On po dłuższej chwili-dziś miałem fajną robotę................ta,ta,ta,ta,słuchasz mnie?
ja-tak,tak jutro to zrobimy,idę spać dobranoc
Jedna z najciekawszych rozmów w ostatnim tygodniu ;) kiedy padamy na pyski w locie usypiając :).


piątek, 1 kwietnia 2016

Czarodziejskie ,,dwa lata'' z D.Razem :)

Właśnie mijają dwa czarodziejskie lata.Mamy rocznicę,ten czas to najpierw czas żałoby,smutku,żalu,pytań,,dlaczego?''.To czas kiedy w końcu musieliśmy stawić czoła ,,przybyszowi'' to czas kiedy usłyszeliśmy Państwa syn cierpi na Autyzm,to czas kiedy orzeczenie lekarskiej komisji spowodowało chęć walki z nieznanym,to czas kiedy dwa lata temu trafiliśmy do Dalej Razem :)Spotkaliśmy tam Dobre Wróżki,Królewny i Dobrego Króla,mnóstwo Małych Elfów takich samych jak Nikoś i Ich Rycerzy na białym koniu :) czyli rodziców :) Wtedy zrozumieliśmy,jesteśmy w bajce :) w której nie ma złych Ludzi w której nie ma złych Ogrów czy złośliwych Gnomów.I tak zaczęła się nasza przygoda w zaczarowanym świecie Autyzmu.To kontakt z Nimi,Ich dobre rady,Ich wsparcie pozwoliły Nam otrząsnąć się z ,,żałoby po stracie zdrowego dziecka''Jak pięknie określiła to Pani Kasia :) To Oni pokazali jak i dlaczego należy traktować Autysiaka,to oni pracują z Nikim tak jak Mu to potrzebne a My zachwycamy się postępami :) jakie robi :) Z dziecka oderwanego od rzeczywistości,nie mówiącego,krzyczącego,rzucającego się na ziemię z byle powodu,rzucającego w nas przedmiotami,nie sygnalizującym potrzeb,zmieniał się nie do poznania :) Pamiętam dzień kiedy pierwszy raz powiedział,,mama''patrząc na mnie ! Pamiętam dzień kiedy idąc na terapię z P.Pauliną zaczął pośpiesznie ściągać spodnie na środku chodnika mówiąc,,sisi'';) Pamiętam dzień kiedy ułożył z,,Pecsów'' zdanie,,mama chcę paluszki'',kiedy pierwszy raz sam założył buty,czy pidżamę!!! Kiedy stanął przy mnie ciągnąc za spodnie żeby zwrócić na siebie uwagę czy w końcu dzień kiedy siedząc na podłodze,bawiąc się autami zaprosił mnie do zabawy klepiąc ręką w podłogę!To są Czary,uroki Dobrych Wróżek :) W między czasie wspomagaliśmy się i wspomagamy czarami innych Dobrych Wróżek z Zaczarowanego Lasu czy Czarodziejskiego Ogrodu mamy wokół siebie mnóstwo magii i dobrych serc.I tak Niko na dzień dzisiejszy mówi kilkanaście pojedynczych słów,pokazuje palcem,układa Pecsy (obrazki) komunikując się alternatywnie,sygnalizuje potrzeby i sprawia wiele innych cudnych niespodzianek przy których łza kręci się w oku :) Niektórym to może wydawać się mało,trzylatek często umie więcej ale dla Nas jest to cud :)Rozłupujemy tę skorupę,kawałek po kawałku.Wyciągamy ze złotej klatki raz za razem.I choć ma swoje małe dziwactwa których nie możemy się pozbyć np.układanie wg,kolorów różnych przedmiotów,chowanie się w szafie,rozbieranie do naga i bieganie na waleta po domu,czy rzucenie czymś w złości,funduje Nam Piękną Przygodę w której zaczyna Nam pozwalać być razem z Nim :) A Dobre Wróżki opiekują się Nami sypiąc złotym pyłem ze skrzydełek,czarując i zaczarowując Nikosia :) Dziękujemy!!!!

środa, 30 marca 2016

Kompromis !!!!


W życiu każdego rodzica przychodzi taki czas kiedy należy stawić czoła zachciankom,pomysłom i nieokiełznanej wyobraźni każdego nastolatka :) Czasem ten czas nadchodzi szybciej czasem później.Ale trzeba się na to przygotować :) Wydawało mi się że jestem,nic bardziej mylnego ha.Sama miałam mnóstwo zwariowanych pomysłów które mama skutecznie zduszała w zarodku jeśli stwierdziła że to nie dla mnie.Są jednak rzeczy o których trzeba a nawet należy podyskutować,negocjować,trzymać się swego :)Moje nastolatki nie przysparzają mi większych kłopotów,uczą się w miarę,choć mogły by lepiej.Szczególnie ma jedyna córka która ma niezwykły temperament i równie niezwykłe pomysły :) Syn jest spokojny,domator,układa kostki Rubika,czyta o fizyce kwantowej,trzaska pompki aż miło,domator, koledzy ułożeni,nie mam zastrzeżeń.Do szkoły chodzą,nie wagarują,żadnych używek,są ich wrogami co często słyszę zapalając papierosa ;) Ogólnie mam fajne dzieciaki :) Mamy wspólny język,dogadujemy się,czasem ostro dyskutujemy ;) Cóż nastolatki :)!Zawsze kiedy rozmawiam ze znajomymi mówię na razie jest ok ale nie dam sobie głowy obciąć że tak będzie zawsze,mam nadzieję że tak.Najstarszy syn kończy w tym roku gimnazjum,nowa szkoła,nowi znajomi,zobaczymy.Córcia moja słodka przechodzi bujniejszy okres dojrzewania,druga klasa gimnazjum,głowa pełna pomysłów,fascynacje,bunty.Wszystko w jednej drobnej osóbce :) I tak jej zafascynowanie japońskim anime sprowadza się do kupowania bez opamiętania Mang,oglądania Anime.Rozmowami o wyjazdach na zloty fanów w/w.I innych cudownych pomysłów pt.,,Mamo a kiedy mogła bym zrobić sobie tatuaż?'',,Mamo mogę przebić jeszcze jedną dziurkę w uchu?'',,Kiedy będę mogła zafarbować włosy?''Kurczę,myślę sobie muszę jakoś z tego wybrnąć z twarzą :) nie powiem nie zgadzam się,nigdy,absolutnie,nie mogę.Dlaczego?Ano dlatego że sama mam tatuaż,w jednym uchu trzy kolczyki i kiedyś farbowałam włosy ;) Tak więc odpada gadka Nie zgadzam się !Postawiona pod murem tłumaczę nastoletniej torpedzie że owszem mam tatuaż ale zrobiłam będąc już mężatką,uszy przebiłam będąc dorosłą.Nastolatki postrzegają jednak inaczej rzeczywistość,skoro Ty masz dlaczego mi zabraniasz?Prawdziwe,prawda?Tak więc należało ustalić kompromis,zgodzę się na niewielki tatuaż ale jak skończysz gimnazjum z dobrymi wynikami :)Będzie się musiała naprawdę przyłożyć ;) Kolejna dziurka w uchu?Dobrze ale wtedy kiedy druga klasa będzie ukończona z dobrymi stopniami,tutaj będzie nie lada wyczyn ;).Pisząc tak przypomniałam sobie o naszej ostatniej rozmowie :)Dzieciaki nasze trochę interesują się na szczęście tym co dzieję się na świecie i w naszym kraju,więc wiedziały o programie 500+Któregoś dnia usłyszeliśmy że musimy porozmawiać.Spojrzeliśmy z mężem po sobie,zrobiliśmy sobie kawy i zasiedliśmy na przeciw kochanych nastolatków :) Usłyszeliśmy że chcą po negocjować wysokość kieszonkowego :) bo skoro będą dodatkowe pieniądze to przecież mogą spróbować :).Oczywiście że mogą i negocjowały :)Zawzięcie pilnując swoich interesów ;) I jak tu ich nie uwielbiać?Nie da się,nie można :).Ale trzeba mieć głowę na karku i nie ulegać każdej zachciance,nie zabraniać też kategorycznie pod groźbą szlabanów czy innych kar ponieważ może przynieść to całkowicie odwrotny skutek od zamierzonego.Należy rozmawiać,szukać rozwiązania,kompromisu.Tak by rodzic czuł spokój i nie obawiał się że jego dziecko na złość właśnie zrobi to czego mu tak stanowczo zabranialiśmy.Jeśli popełnią błąd,spróbować z nim naprawić,popracować,doradzić po prostu być wsparciem.Tak by dziecko czuło że ma oparcie w rodzicu,że może mu ufać,opowiedzieć o awanturze w szkole czy swojej ,,wielkiej''miłości o której sam zainteresowany nie wie,czy w końcu o codziennych troskach lub o tym że właśnie dostał ,,pałę''bo dał ciała na sprawdzianie.Ja tak właśnie postrzegam te sprawy i jak na razie udaję mi się utrzymać zaufanie moich dzieci. A o to przecież chodzi.Prawda?

piątek, 18 marca 2016

Trudna miłość.

Kiedy czasem myślę o tym jak mam postępować z moim najmłodszym synem,widzę mnóstwo rzeczy których normalnie bym nie robiła.No może nie całkowicie,niektóre są naturalne,potrzebne do prawidłowego rozwoju każdego dziecka,bez wzgl. na to czy ma Autyzm czy nie.Tyle że malucha z Autyzmem należy traktować jeszcze twardziej,bardziej stanowczo i czuć się przy tym jak zbity pies czasami.Niestety.Ja staram się wyrobić w sobie pewne rzeczy,nawyki których mi czasem brakuje ale..właśnie ale!Jak każdej matce zdarza mi się popełniać błędy.Tak nie wstydzę się tego powiedzieć,nigdy nie robiłam z siebie ideału i nie będę.Tak jak nigdy nie będę mówić innym mamom co mają robić i jak postępować z dzieckiem.Mogę się podzielić spostrzeżeniami,swoją opinią ale daleka jestem od narzucania a tym bardziej oceniania innych mam.Ostatnio miałam konsultację z główną terapeutką mojego Nikiego :)Ustalałyśmy plan działań na przyszłe spotkania w kwestii pracy nad mową a także funkcjonowania w społeczeństwie.W miłej atmosferze z uśmiechem na twarzach tak po kumpelsku :) Pani Paulina skopała mi trochę mój zbyt duży gabarytowo,,zad'' :) Otrzeźwiła,potrząsnęła(nie dosłownie oczywiście)z pełną sobie tylko ciepłą serdecznością.I tak,tak przyznaję zapominam czasem że powinien sam się ubierać.Mały wystawia nogi w proszącym geście a ja posłusznie bez zastanowienia ściągam mu buty i zakładam kapcie,rano by uniknąć awantury czy rzucania się na ziemię ubieram Go pośpiesznie miast kazać zrobić Mu to samemu.Kiedy siadamy do obiadu,siadam przy nim i o zgrozo próbuję go karmić!Ale jest jedna dobra rzecz :) na czas łapię się na tym i mówię do siebie Stop,co Ty robisz?!Nie wolno Ci!Ucz Go samodzielności,wymagaj,bądź twarda,niewzruszona jak...no właśnie powinnam być jak skała lecz moje usposobienie dalekie jest od tego.Tak dalekie jak stąd na Alaskę.Dlatego raz się pilnuję a za chwilę już nie.Staram się naprawdę lecz moje podejście,,matki kwoki''nie ułatwia mi tego.Nie ułatwia mi tego sam zainteresowany gdyż sobie tylko znanej intuicji z szybkością światła wyczuwa słabość matki :) Praca nad uspołecznieniem jest trudna Niki w głębokim poważaniu ma konwenanse i to co wypada lub nie.I tak zdarza mu się czasem ściągać majtki na środku chodnika bo chce mu się siusiu,czy wbiec za ladę w sklepie bo ciekawy co tam dają,czy najzwyczajniej w świecie rzucić się na ziemię na środku przejścia dla pieszych.Ale są też dobre wiadomości :) pojawiają się nowe słowa!Częstotliwość,,napadów szału''zmalała,w przedszkolu w miarę dobrze się zachowuje.Panie bacznym okiem obserwują,pracują i wspierają :) w każdej rzeczy,pomyśle prośbie.Niki jest szczęściarzem bo Panie Terapeutki,Przedszkolanki mają w sobie prawdzie ciepło,serdeczność i sympatię do dzieci :)
A ja no cóż biję się z myślami w tej mojej blond łepetynie i próbuję się,,naprawić''i przegryźć potrzebę posiadania mocy w mej całej niemocy ;)Muszę dla dobra dziecka stać się bardziej twarda,stanowcza,uparta.Muszę zaprzyjaźnić się z trudną miłością.

sobota, 27 lutego 2016

Paluch ;) trzeci...

Niki mój Autysiak ukochany z impetem ,,ładuje'' do swojej małej główki co i rusz to nowe słowo :).Cieszy nas to ogromnie bo w końcu o to nam chodziło :).Ciągle są to pojedyncze słowa ale są!Tak więc nadal tkwię z głową w chmurach że zacznie w końcu mówić,zacznie się komunikować na tyle by móc pójść do zwykłej szkoły z klasą integracyjną.Takie mam marzenie i trzymam się go kurczowo jak tonący brzytwy.Mały zaczyna coraz bardziej się otwierać na nowe rzeczy,szuka kontaktu,pozwala zmieniać trochę przyzwyczajenia.Ciągle i wciąż mamy kłopot z jedzeniem poza domem ale i tutaj są jakieś sukcesy,kilka widelców ziemniaczków w przedszkolu,to ogromna zmiana.Każdy drobiazg to krok do przodu :).I tak pojawiło się liczenie,trochę po angielsku,trochę po polsku :) i oczywiście na palcach,do pięciu.Palce są wielce pomocne jak wiadomo :)zadań mają wiele i liczenie jest jednym z nich.Szkrab mój złoty natomiast wymyślił sobie że skróci liczenie do,no właśnie !Do pokazywania ostatniego policzonego palca i tak jeden to kciuk,dwa to palec wskazujący,trzy to...heh tak właśnie palec środkowy ;)!I tak pierwszy raz błysnął mimo naszych usilnych starań by pokazywał wszystkie palce w przedszkolu. Kiedy chciał pokazać Pani wychowawczyni że chce trzy części pociągu który Pani Ada wielkodusznie pozwoliła wziąć do domu.Ja płonęłam żywym ogniem widząc środkowy palec wystawiony w kierunku Pani Ady!Pani natomiast jak ostoja spokoju przyjęła fakt bez mrugnięcia okiem mówiąc:rozumiem jest starsze rodzeństwo heh.Kochana wytłumaczyła to najlogiczniej na świecie :)A ja kiedy z lekka ochłonęłam wytłumaczyłam o co chodzi.Pani Ada obiecała pilnować w przedszkolu procesu liczenia na palcach.Tak więc pilnujemy,poprawiamy,upominamy.
  I oto przycichło Mały liczy na palcach ale pokazuje wszystkie :) do czasu ostatniej jazdy autobusem na terapię.Sytuacja wygląda tak:Niki siedzi zajadając paluszki,na przeciwko siedzi Pani która z uporem ,,maniaka''próbuje zagadnąć do Niego.Niki nie reaguje,czasem tylko spogląda na Panią która do Niego mówi.Padają pytania:jak masz na imię?A gdzie jedziesz?Ile masz lat?Ooo lubisz paluszki?A Niki w trakcie pytania o paluszki wyjął trzy sztuki z paczki.I,no oczywiście spojrzał na Panią wystawił środkowy palec i mówi:Tsi (trzy).Jeeezu myślę sobie,zaraz się zapadnę pod ziemię!Tym bardziej że całe zajście widziała grupka nastolatków siedząca obok.Ryczeli ze śmiechu!Pani spojrzała na mnie wrogo a ja no cóż przez kilka sekund nie byłam w stanie wykrztusić słowa.Przeprosiłam Panią i pośród rechotów rozbawionych nastolatków,wytłumaczyłam Pani o co chodzi.Pani nie miała za złe,ze zrozumieniem wysłuchała.I czas był opuścić autobus.Niki nie świadom całej tej groteskowej sytuacji,pomachał Pani na pożegnanie czym rozbawił nas jeszcze bardziej :)Tak...Niko potrafi zafundować mi Extra dzionek :)

czwartek, 18 lutego 2016

,,Łańcuch pokarmowy'' czyli słabszego zjedzą...

     Ostatnio ze względu na chorobę mego najmłodszego dziecięcia więcej czasu spędzamy w domu.I kiedy Autysiak mój ukochany poczuł się lepiej,zaczęłam przeglądać gazety,portale internetowe,czytać artykuły i o zgrozo komentarze.Bardzo rzadko to robię ale jak na złość coś mnie podkusiło.Wniosek nasunął mi się jeden.My rasa ludzka jesteśmy potworami,nie zwierzętami bo to obraza dla zwierząt.Ludzkość sama sobie szykuje zagładę,sama wywołuje wojny,sama się wyniszcza.Mówi się ,,człowiek człowiekowi wilkiem'' i to jest prawda ale tylko w ludzkim wydaniu,bo prawdziwe wilki żyją w zgodzie wielką watahą,całe życie,broniąc i szanując się wzajemnie.Ale nie ludzie,Ci mają wybujałe ego,zapędy do władzy absolutnej i tendencje do poniżania.Jesteś wierzący to jesteś ,,moher'' lub inny jakiś tam.Nie jesteś wierzący to jesteś jeszcze gorszy jakiś tam.Popierasz jedną partię polityczną,ooo no to już masz przekichane u tych co mają inne poglądy.Wyrzucają Cię ze znajomych,blokują Twoje konto na portalach społecznościowych,nawet z rodziny wyrzucą w ramach nauczki za to że inaczej myślisz.Wśród rodziców,matek szczególnie sytuacja wygląda podobnie,szczepisz dziecko jesteś głupia,nie szczepisz jesteś jeszcze głupsza.Dajesz słodycze,no kurcze jak możesz?Nie dajesz,zabierasz dzieciakowi to co fajne z dzieciństwa.Jesz mięso jesteś zły,nie jesz ooo masz coś z głową.Można tak bez końca.Ludzie przestają się szanować,przestają ,,myśleć''idą za grupą,mówią to co grupa,krzyczą to co grupa i w imię danej grupy są w stanie zdeptać Każdego kto śmie się wypowiedzieć inaczej.Jestem za tym by ludzie mieli swoje zdania to naturalne i jest rzeczą która stawia nas wyżej o stopień od zwierząt.Ale rany,miejmy do siebie szacunek!Bądźmy trochę bardziej,,ludzcy''czy to tak wiele,czy naprawdę jest już niemożliwe.Przecież to nic trudnego szanować odmienne zdanie innych.
   Jestem zniesmaczona ale bardziej zawiedziona.Zawsze wierzę w,,dobrych ludzi'',wierzę że w Każdym jest trochę dobra.Tak być może jestem naiwna ale jeśli nie będziemy My ludzie dla siebie dobrzy,to jak to się skończy?Mam to szczęście że otoczona jestem Dobrymi ludźmi,takimi którzy mnie nie oceniają,nie narzucają swojego zdania,nie każą mi być nikim innym.Szanują moją osobę,moje poglądy choć rzadko je wyrażam,są sobą i mnie dają być sobą.Nie robią niczego na pokaz,jak kochają ludzi to pomagają im po cichu,bez fanfar i czekania na oklaski.Jak kochają zwierzęta,to dają bezdomnym jeść,odwiedzają schroniska,pomagają z serca bez czekania na szum aprobaty.Podzielą się z Tobą ostatnią kromką chleba i nie każą dziękować.To jest dobre,tak Powinno być.Jestem szczęściarą co?Ja tak myślę,jestem bo znam Dobrych ludzi.Sama próbuję być taka.Staram się być dobrą matką,żoną,być dobrym człowiekiem,próbuję być dobrym człowiekiem mimo swoich wad,nie oceniać innych,nie mówić nikomu co ma robić i narzucać mu swojego zdania.Lubię być grzeczna i miła,naprawdę lubię.Ale to czyni mnie,,słabszym człowiekiem''Bo Ci którzy są bardziej pewni siebie i potrafią krzyczeć mogą mnie pokonać.Teraz dobro narzuca tłum,tłum ci mówi co jest dobre a co nie.
  A ja tak nie chcę!Ja chcę być sobą i sama wybierać to co uważam za dobre dla siebie i dla mojej rodziny.
Dla mnie dobrem jest to że codziennie budzę się w gronie mojej rodziny,to że mogę cieszyć się patrząc na nich kiedy szykują się do szkoły i pracy.Kiedy wracają.Dobrem jest dla mnie podzielenie się z bezdomnym i głodnym pieniędzmi,kiedy mam tylko dwadzieścia cztery złote w portfelu,troje dzieci do wykarmienia i trzy dni do wypłaty.I wiecie co?Nie ma większego szczęścia niż satysfakcja pomocy drugiemu człowiekowi,który ze łzami w oczach mówi że jeszcze dziś nie jadł.Zawsze pomagam bezdomnym bo ja też mogę kiedyś potrzebować pomocy.Każdy z Nas może potrzebować!I co wtedy?Pomogą czy zjedzą?Na to pytanie niech Każdy sam sobie odpowie.

piątek, 12 lutego 2016

Dwa dni ,,bez nóg''....


Ostatnio bardzo się chwaliłam
że szczęściem życie wypełniłam.
Lecz los przekorny,nie odkryty,
bezlitośnie zmienia nasze byty.
Pogroził palcem,mówiąc: jak to?
Ma naiwna Małgorzato,nie spytałaś co ja na to!
Więc się szczęściem nie zachłystuj,
zapominasz że ja żądzę i pokażę drugą stronę !
Tą zimniejszą,boleśniejszą
Byś zaznała znów pokory.Nie dlatego żeś zły człowiek,
lecz dlatego byś wiedziała,
że już taka dola Mamy
Szczęście smutkiem przeplatamy....
    Tak ,jakbym nie wiedziała :( w końcu doświadczam tego od szesnastu lat.W życiu każdego szczęście bardzo szybko miesza się ze smutkiem,takie życie.Od tygodnia prawie w Naszym domu rozgościł się na dobre On,zły,podstępny, nie zaproszony przez nikogo ,Wirus.Powalił najmłodszego Nikiego,który kompletnie nie wiedział co się z nim dzieje.Gorączka nie dawała za wygraną dwie i pół doby.Doktor postawił diagnozę,, wirusowe zapalenie gardła''.Niki nie przytomny,nie chce jeść ,picie na siłę,ciągle spał.Okropny widok,tym bardziej że u niego gorączka jest niezwykłą rzadkością.W trzecim dniu ogromna poprawa :) cieszyliśmy się bardzo bo apetyt wrócił,humor dopisywał,wszystko grało.A w kolejnym dniu znowu pogorszenie i coś co Nas jako rodziców ścięło z nóg.Niki chce do toalety ale nie może ustać na nogach,płacząc przy tym,mówiąc:mama nogi !Prosimy żeby stanął ,on na pupę siada,nie wstaje a jak go stawiamy nie prostuje nóg i leci jak długi.Oczywiście znowu do lekarza a tam słyszę:powikłania obecnego wirusa.Podstępny potwór,pozbawiający władzy w nogach.Kurcze!Myślę sobie jak wytłumaczyć Autyście że przez chwilę,kilka dni będzie go bolało a potem przejdzie?Mały był przerażony do tego stopnia tym co się z nim dzieje że nie chciał znowu jeść,o wyjściu z łóżka na początku nie było mowy,do kąpania nie mogłam go zanieść bo wił się jak piskorz,krzycząc tak przeraźliwie że jak nic sąsiedzi będą podejrzewać że maltretuję dziecko.Potem zaczął się zsuwać na podłogę i wędrować na pupie po domu.Dzieci jednak dają nam przykład jak szybko przystosować się do nowej sytuacji :).I tak od środy wieczorem nosimy go wszędzie na rękach,dziś do szpitala na wyniki które zaleciła Pani doktor.Jeeeeezu myślałam że zejdę na zawał,do szpitala nie mamy daleko na szczęście ale mimo wszystko,stary parowóz przy moim oddechu już na miejscu to świergot kanarka.
  Mały dalej nie chodzi,a ja nie mam siły,naprawdę.Czuję się stara i wyzuta ze wszystkich soków życiowych tym bardziej że zaczynam się źle czuć,pewnie załapałam wirusa,no bo przecież jakżeby inaczej :( Z rozrzewnieniem wspominam jak to było kiedy miałam te dwadzieścia kilka lat,półtoraroczny Remek,nowo narodzona Julcia,głęboki wózek,zakupy i nie działająca winda ;) Wtedy byłam silna jak Tur!Bez żadnego przystanku wnosiłam to wszystko razem z dziećmi na trzecie piętro,mogłam wszystko!:) Ale niestety te czasy minęły,mój kręgosłup ewidentnie mnie nie lubi.I cóż,już jego sympatii pewnie nie odzyskam.
I trzeba go tylko prosić by wytrzymywał,by się nie gniewał,by działał.
 Niki na szczęście zaczyna stawać już na nogi ale chodzić jeszcze nie chce.Kiedy pierwszy raz po tym niedowładzie stanął dziś sam,krzyknął:mama! z wielkim uśmiechem na buzi :) zdałam sobie sprawę jakie to było dla tego małego Autystycznego chłopca przeżycie,nie móc stanąć na nóżki.On jednak czuł że to coś nie dobrego,że to nienaturalne że tak nie powinno być.Po tych przeżyciach jeszcze bardziej doceniam to że moje dzieci chodzą,naprawdę jestem szczęśliwa że Niki ma ,,tylko''Autyzm a pozostała dwójka jest zdrowa.Jeszcze bardziej doceniam pracę,ciężką pracę Mam Dzieci Niepełnosprawnych ruchowo,One mają to na co dzień,przez kilka,kilkanaście,kilkadziesiąt lat.To nie pojęte.Znam kilkanaście Takich Mam i pragnę złożyć Im Hołd za Ich ogromny wysiłek,poświęcenie i miłość jaką okazują Swoim Dzieciom przez całe swoje życie!!!!!
 I obiecuję że Nigdy ale to Nigdy już nie będę narzekać na swój los,który nie jest łatwy i prosty ale o niebo łatwiejszy od życia Innych Mam!!!!!!!

sobota, 6 lutego 2016

Niespodzianka :) cz.2 Cuda :)

  No i stało się.W Sobotę wybraliśmy się na Bal :).Nie byłabym Gośka gdyby wszystko poszło gładko.Zanim wyszliśmy się bawić oczywiście musiałam mieć,, pod górkę''.Rano pękła uszczelka w potocznie zwanym ,,junkersem'' piecyku gazowym.Udało nam się jakoś na szybko zapobiec kapaniu :).W międzyczasie kiedy robiłam się na ,,bóstwo'' rozbolały mnie zęby :( Kurcze myślę sobie akurat dzisiaj !? Dzielnie zaaplikowałam proszki p.bólowe i trwałam w postanowieniu że będę się dziś bawić żeby nie wiadomo co ;) Nie dam się i już,postanowienia owego nie był w stanie zepsuć Nikt :)Psiapsiuła nieoceniona przybyła z odsieczą w ramach opieki nad dziećmi.Pojechaliśmy.Na balu mimo moich obaw okazało się że posadzono nas w Doborowym towarzystwie,pełnym śmiechu,dobrej energii i chęci do zabawy :)Poznałam również przemiłą A.żonę kolegi męża mego :) Nadajemy na podobnych falach,rozmowa szła gładko jakbyśmy znały się dłużej niż pięć minut :) myślę że jest szansa by zamieniło się to w fajną znajomość :)
   Mąż mój ulubiony przeszedł sam siebie.Uśmiechnięty,czuły był po prostu Uroczy :) Na chwilę ,kilka godzin zmienił się w Tego chłopaka którego poznałam 16-cie lat temu .Szalony T. radosny,skory do zabawy nosił mnie na rękach !!! Dosłownie :) jak dał rade nie wiem ,ale dał :) Kiedy klęcząc na środku sali prowadząc mnie dookoła siebie w okręgu bawiących się ludzi :) Sprawił że czułam się jak księżniczka na balu ze swoim księciem ,zapomniałam o troskach ,smutkach i rozterkach.Mój samiec Alfa był doskonały.
  Powrót również nie obył się bez przygody :) Kiedy jechaliśmy do domu zaczął się psuć samochód kolegi mojego T. Brak ładowania ,już miałam wizję :) Ja w środku nocy ,daleko od domu,w kiecce która współpracując z wiatrem lądowała mi co chwilę na wysokości twarzy :) ,szpilkach i T. lekko ,,zmęczony'' zabawą :) Ale dojechaliśmy i mamy co wspominać tym bardziej że już w na miejscu nie mogliśmy wejść do domu !!!! Zacięły się drzwi :P.Przez chwilę zmieniliśmy się w ,,nastolatki'' i nikt mi tego nie odbierze.Z tego tytułu postanowiliśmy zamienić to w rytuał i raz w miesiącu wychodzić na ,,randki'' :) Spróbujcie Kochani naprawdę warto :)
  W Piątek tydzień po natomiast, stał się Cud :) !!!!! o którym muszę opowiedzieć <3 Nikoś mój Autysiak ukochany po dziesięciu miesiącach w przedszkolu i nie jedzeniu tam niczego prócz swoich ulubionych suchych bułek,zjadł trochę obiadu !!!!! Mój uparciuch,buntownik z wyboru :) dał się skusić Paniom na złamanie swojego mocnego postanowienia nie jedzenia poza domem :).Tak wiem to maleńki kroczek,ale jakże ważny !Kiedy Panie robiły zdjęcia nie omieszkały wysłać mi ich natychmiast  :) bo wiedziały jakie to ważne i z całą wdzięcznością Dziękuję! Szłam tak przez miasto i przez oczy pełne łez oglądałam jak mój Syn najmłodszy zjada ziemniaczki <3 Szczęście moje sięgnęło zenitu :) !!!!!


piątek, 15 stycznia 2016

Niespodzianka :) ...!







        Och bardzo przepraszam,nie było mnie trochę lecz wytłumaczę co było powodem :) .
Nie zaskoczę nikogo jeśli użyję wytłumaczenia znanego każdemu : brak czasu ;)
Okres przedświąteczny i po świąteczny okupiony był bieganiną,zakupami,szukaniem prezentów dla najbliższych.i coś co my kobiety lubimy najbardziej, omdlewaniem przy garach :)
Kiedy w natłoku gotujących się potraw ,zirytowana jak zawsze w tym okresie ;) Patrzyłam na domowników leżących na kanapach z głowami w chmurach tudzież tabletach,telewizorach ,syczałam czasem
"mogli byście mi pomóc'' wtedy mąż mój ulubiony uniósł oczy i patrząc z jawnym rozbawieniem odpowiada
,,Oj przecież pomagamy ,nie przeszkadzając ;) '' Czym rozbawił mnie bardzo.Święta spędziliśmy w miłej atmosferze,potem Sylwestra ,no i w końcu czas wrócić do rzeczywistości :)
  Zaczynamy bieganinę czyli przedszkole,terapia itd.Przerwa świąteczna nie była jednak tylko słodkim leniuchowaniem,pracowaliśmy z Nikosiem a jakże,w trakcie zabawy,spacerów.I oto nastąpiła cudna zmiana,po długim zastoju pojawiły się nowe słowa !!!! Niko jak na niego przystało uczy się słów według jego uznania ;) i potrzeby czyli prezenty,pieniądze,minionki,sanki,cicho ! :) te słowa pojawiły się w przeciągu miesiąca :) Jesteśmy uradowani niezmiernie ! Jednak nie może być za kolorowo ;) Tak więc Nikoś po powrocie do przedszkola trochę się buntuje,nie chce siedzieć przy stoliku,ani w okręgu z dziećmi...znowu testuje Panią Adę swoimi małymi szantażami.Na szczęście pani Ada cierpliwości ma dostatek i testuje w ramach rewanżu swoją konsekwencję :) .Mam wielką nadzieję że znowu się dogadają :) Chęci są wielkie ale tylko ze strony pani Ady jak na razie .Niko nie lubi kompromisów i uwielbia jak jest według jego myśli ;) ,ciężko mu przychodzi posłuszeństwo .
   I tak lewitujemy w tym kosmicznym świecie Autysty ,jego potrzeb,humorów,awanturek,trzaskaniem drzwiami.Czasem mam nieodparte wrażenie że smyk mały nam ubliża !!Kiedy jest zły krzyczy w sobie tylko znanym języku,mruczy pod nosem i patrzy złowrogo.Ostatnio z T. doszliśmy do tego że chyba wolimy nie wiedzieć co On do nas mówi ;) W pięty by nam poszło pewnie ;).
  Rzeczywistość jednak ma to do siebie że rutynowe życie dla niektórych nudne życie które prowadzimy ,wszystko na określone godziny,co dzień podobne czynności, życie po prostu,lubi zaskakiwać !!!
A konkretnie mąż ,mój osobisty mężczyzna :) Którego czasem mam ochotę Wystrzelić na Marsa z którego ponoć pochodzą mężczyźni ;) .Ostatnio lubi zaskakiwać ale pozytywnie :) I w ten oto sposób na którymś tam spacerze T. popatrzył na mnie z tym swoim szelmowskim uśmieszkiem i mówi
,, w Lutym jest bal karnawałowy,zapisałem Nas,pójdziemy Nie ? '' O o o przez kilka pierwszych minut nie byłam w stanie wykrztusić słowa usiłując zamknąć rozdziawiającą się szczenę .Kiedy ochłonęłam zaczęłam wykręty,,a nie mam się w co ubrać ,dzieci nie ma z kim zostawić ,daleko, jak dojedziemy i wrócimy ? T.spojrzał z wyrzutem pt.Ja się staram a Ty wykrętów szukasz ! U mnie tysiąc myśli na minutę,jak to u babki :) co założyć,jakie buty ,czy się wcisnę w kieckę o której pomyślałam!? Kurcze na takiej imprezie nie byłam od wieków i co ? Mam udawać że nie przeżywam ! A przeżywam i to jak!!Figurę straciłam,dupsko urosło nie wspominając już o tym że zgnuśniałam ,zdziczałam nie bywając ,jedyne osoby które widuję na co dzień to najbliżsi,rodzina ,terapeuci i nauczyciele....Kurcze prawdziwa ze mnie kura ;) !!!!? I nagle mnie olśniło tutaj nie chodzi o mój wielki tyłek ! ;) Tutaj chodzi o to że Małżonek mój ulubiony próbuje mnie wyciągnąć do ludzi,stara się bym zapomniała na chwilę o troskach,obowiązkach i słabościach.Chce mnie zabrać na bal !!!
  A ja się czuję jak kopciuszek który na ten bal pójdzie ze swoim Księciem :) !