środa, 30 marca 2016

Kompromis !!!!


W życiu każdego rodzica przychodzi taki czas kiedy należy stawić czoła zachciankom,pomysłom i nieokiełznanej wyobraźni każdego nastolatka :) Czasem ten czas nadchodzi szybciej czasem później.Ale trzeba się na to przygotować :) Wydawało mi się że jestem,nic bardziej mylnego ha.Sama miałam mnóstwo zwariowanych pomysłów które mama skutecznie zduszała w zarodku jeśli stwierdziła że to nie dla mnie.Są jednak rzeczy o których trzeba a nawet należy podyskutować,negocjować,trzymać się swego :)Moje nastolatki nie przysparzają mi większych kłopotów,uczą się w miarę,choć mogły by lepiej.Szczególnie ma jedyna córka która ma niezwykły temperament i równie niezwykłe pomysły :) Syn jest spokojny,domator,układa kostki Rubika,czyta o fizyce kwantowej,trzaska pompki aż miło,domator, koledzy ułożeni,nie mam zastrzeżeń.Do szkoły chodzą,nie wagarują,żadnych używek,są ich wrogami co często słyszę zapalając papierosa ;) Ogólnie mam fajne dzieciaki :) Mamy wspólny język,dogadujemy się,czasem ostro dyskutujemy ;) Cóż nastolatki :)!Zawsze kiedy rozmawiam ze znajomymi mówię na razie jest ok ale nie dam sobie głowy obciąć że tak będzie zawsze,mam nadzieję że tak.Najstarszy syn kończy w tym roku gimnazjum,nowa szkoła,nowi znajomi,zobaczymy.Córcia moja słodka przechodzi bujniejszy okres dojrzewania,druga klasa gimnazjum,głowa pełna pomysłów,fascynacje,bunty.Wszystko w jednej drobnej osóbce :) I tak jej zafascynowanie japońskim anime sprowadza się do kupowania bez opamiętania Mang,oglądania Anime.Rozmowami o wyjazdach na zloty fanów w/w.I innych cudownych pomysłów pt.,,Mamo a kiedy mogła bym zrobić sobie tatuaż?'',,Mamo mogę przebić jeszcze jedną dziurkę w uchu?'',,Kiedy będę mogła zafarbować włosy?''Kurczę,myślę sobie muszę jakoś z tego wybrnąć z twarzą :) nie powiem nie zgadzam się,nigdy,absolutnie,nie mogę.Dlaczego?Ano dlatego że sama mam tatuaż,w jednym uchu trzy kolczyki i kiedyś farbowałam włosy ;) Tak więc odpada gadka Nie zgadzam się !Postawiona pod murem tłumaczę nastoletniej torpedzie że owszem mam tatuaż ale zrobiłam będąc już mężatką,uszy przebiłam będąc dorosłą.Nastolatki postrzegają jednak inaczej rzeczywistość,skoro Ty masz dlaczego mi zabraniasz?Prawdziwe,prawda?Tak więc należało ustalić kompromis,zgodzę się na niewielki tatuaż ale jak skończysz gimnazjum z dobrymi wynikami :)Będzie się musiała naprawdę przyłożyć ;) Kolejna dziurka w uchu?Dobrze ale wtedy kiedy druga klasa będzie ukończona z dobrymi stopniami,tutaj będzie nie lada wyczyn ;).Pisząc tak przypomniałam sobie o naszej ostatniej rozmowie :)Dzieciaki nasze trochę interesują się na szczęście tym co dzieję się na świecie i w naszym kraju,więc wiedziały o programie 500+Któregoś dnia usłyszeliśmy że musimy porozmawiać.Spojrzeliśmy z mężem po sobie,zrobiliśmy sobie kawy i zasiedliśmy na przeciw kochanych nastolatków :) Usłyszeliśmy że chcą po negocjować wysokość kieszonkowego :) bo skoro będą dodatkowe pieniądze to przecież mogą spróbować :).Oczywiście że mogą i negocjowały :)Zawzięcie pilnując swoich interesów ;) I jak tu ich nie uwielbiać?Nie da się,nie można :).Ale trzeba mieć głowę na karku i nie ulegać każdej zachciance,nie zabraniać też kategorycznie pod groźbą szlabanów czy innych kar ponieważ może przynieść to całkowicie odwrotny skutek od zamierzonego.Należy rozmawiać,szukać rozwiązania,kompromisu.Tak by rodzic czuł spokój i nie obawiał się że jego dziecko na złość właśnie zrobi to czego mu tak stanowczo zabranialiśmy.Jeśli popełnią błąd,spróbować z nim naprawić,popracować,doradzić po prostu być wsparciem.Tak by dziecko czuło że ma oparcie w rodzicu,że może mu ufać,opowiedzieć o awanturze w szkole czy swojej ,,wielkiej''miłości o której sam zainteresowany nie wie,czy w końcu o codziennych troskach lub o tym że właśnie dostał ,,pałę''bo dał ciała na sprawdzianie.Ja tak właśnie postrzegam te sprawy i jak na razie udaję mi się utrzymać zaufanie moich dzieci. A o to przecież chodzi.Prawda?

piątek, 18 marca 2016

Trudna miłość.

Kiedy czasem myślę o tym jak mam postępować z moim najmłodszym synem,widzę mnóstwo rzeczy których normalnie bym nie robiła.No może nie całkowicie,niektóre są naturalne,potrzebne do prawidłowego rozwoju każdego dziecka,bez wzgl. na to czy ma Autyzm czy nie.Tyle że malucha z Autyzmem należy traktować jeszcze twardziej,bardziej stanowczo i czuć się przy tym jak zbity pies czasami.Niestety.Ja staram się wyrobić w sobie pewne rzeczy,nawyki których mi czasem brakuje ale..właśnie ale!Jak każdej matce zdarza mi się popełniać błędy.Tak nie wstydzę się tego powiedzieć,nigdy nie robiłam z siebie ideału i nie będę.Tak jak nigdy nie będę mówić innym mamom co mają robić i jak postępować z dzieckiem.Mogę się podzielić spostrzeżeniami,swoją opinią ale daleka jestem od narzucania a tym bardziej oceniania innych mam.Ostatnio miałam konsultację z główną terapeutką mojego Nikiego :)Ustalałyśmy plan działań na przyszłe spotkania w kwestii pracy nad mową a także funkcjonowania w społeczeństwie.W miłej atmosferze z uśmiechem na twarzach tak po kumpelsku :) Pani Paulina skopała mi trochę mój zbyt duży gabarytowo,,zad'' :) Otrzeźwiła,potrząsnęła(nie dosłownie oczywiście)z pełną sobie tylko ciepłą serdecznością.I tak,tak przyznaję zapominam czasem że powinien sam się ubierać.Mały wystawia nogi w proszącym geście a ja posłusznie bez zastanowienia ściągam mu buty i zakładam kapcie,rano by uniknąć awantury czy rzucania się na ziemię ubieram Go pośpiesznie miast kazać zrobić Mu to samemu.Kiedy siadamy do obiadu,siadam przy nim i o zgrozo próbuję go karmić!Ale jest jedna dobra rzecz :) na czas łapię się na tym i mówię do siebie Stop,co Ty robisz?!Nie wolno Ci!Ucz Go samodzielności,wymagaj,bądź twarda,niewzruszona jak...no właśnie powinnam być jak skała lecz moje usposobienie dalekie jest od tego.Tak dalekie jak stąd na Alaskę.Dlatego raz się pilnuję a za chwilę już nie.Staram się naprawdę lecz moje podejście,,matki kwoki''nie ułatwia mi tego.Nie ułatwia mi tego sam zainteresowany gdyż sobie tylko znanej intuicji z szybkością światła wyczuwa słabość matki :) Praca nad uspołecznieniem jest trudna Niki w głębokim poważaniu ma konwenanse i to co wypada lub nie.I tak zdarza mu się czasem ściągać majtki na środku chodnika bo chce mu się siusiu,czy wbiec za ladę w sklepie bo ciekawy co tam dają,czy najzwyczajniej w świecie rzucić się na ziemię na środku przejścia dla pieszych.Ale są też dobre wiadomości :) pojawiają się nowe słowa!Częstotliwość,,napadów szału''zmalała,w przedszkolu w miarę dobrze się zachowuje.Panie bacznym okiem obserwują,pracują i wspierają :) w każdej rzeczy,pomyśle prośbie.Niki jest szczęściarzem bo Panie Terapeutki,Przedszkolanki mają w sobie prawdzie ciepło,serdeczność i sympatię do dzieci :)
A ja no cóż biję się z myślami w tej mojej blond łepetynie i próbuję się,,naprawić''i przegryźć potrzebę posiadania mocy w mej całej niemocy ;)Muszę dla dobra dziecka stać się bardziej twarda,stanowcza,uparta.Muszę zaprzyjaźnić się z trudną miłością.